Przekornie …


Parę dni temu znalazłam w necie takie śmieszne zdjęcie:

Ta rzeźba została wykonana przez uczniów szkół plastycznych na pamiątkę połączenia się dwóch placówek De Eindhovense and SintLucas w Holandii.
Popiersie tryskającego z radości człowieka symbolizuje nie tylko obopólne zadowolenie z fuzji. 
Jego powstanie może mieć bowiem znaczący wpływ na fundusze szkoły. I na … metody wychowawcze.
4,5 metrowa rzeźba zrobiona jest bowiem w całości z gumy do żucia.
Bleeee …. możnaby powiedzieć w pierwotnym odruchu.
Jak się jednak jest dyrektorem szkoły i sporą część rocznego budżetu przeznacza się na usuwanie wyżutych balonówek spod stołów, krzeseł i wykładzin, każde rozwiązanie wydaje się godne rozpatrzenia. Szczególnie, że większość obecnych na rynku gum nie jest jeszcze biodegradowalna.
Pomysł nie jest nowy.
W Kalifornii od późnych lat pięćdziesiątych istnieje Bubblegum Alley, a w Seattle zwalczana przez miasto, lecz w końcu zaakceptowana jako atrakcja turystyczna ‚Gumowa Ściana’.

 

Jednak w przypadku ‚Wyplutego Dżentelmena’ w sprawę został dodatkowo zaangażowany element motywyujący.
Przekucie złych nawyków w dobre. Wykorzystanie kotłującej się energii w pozytywnym, trochę szalonym celu.
Zamiast zakazów – swoboda działania.
Zamiast nagonki – oficjalne przyzwolenie.
Zamiast (małej, bo małej, ale jednak) szkodliwości społecznej – wspólny projekt.
Dla tych, którzy choć trochę się wgryźli w arkana psychologii, nie jest to nic nowatorskiego.
Czasami warto jednak przypomnieć sobie o dobrych, sprawdzonych metodach.
Miłego weekendu wszystkim :)
Caramellita
Ps. Dziękuję za głosowanie na temat następnego wpisu. Sondy są dwie, bo nie udało mi się zamontować takiej samej na obu stronach (na Bloxie i na Bloggerze) – jednak na obu brak klasówek i oceny opisowe są w przewadze. Poczekam jeszcze parę dni i … zabieram się do roboty :)

2 komentarze

  1. Hej Viki,Faktycznie, na codzień te wszędobylskie gumy poprzylepiane tu i tam są wkurzające (ja kiedyś usiadłam i 'pieknie' wcisnęłam sobie takie gumsko w wełniany płaszcz – nie do usunięca spośród grubych splotów tkaniny) i też szpetnie zaklęłam pod nosem.Może ten 'duch twórczości' się rozprzestrzeni :))Pozdrawiam serdecznie :)

  2. Wczoraj ubrudziłam sobie buta w gumie do żucia. Potem musiałam ją jakoś wytrzeć o chodnik, nie dotykając samego buta i gumy. Porządnie nawrzucałam pod nosem na osobę, która ową gumę wypluła prosto na chodnik. Fuj!! A teraz widzę, że wyrzuta guma może mieć i twórcze przeznaczenie.Pozdrawiam :)Viki

Nakarm blog komentarzem :)

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s